martes, 23 de octubre de 2007

"No Erasmus, no party"





To niezupelnie tak. Rownie dobrze mozna by znalezc przyklady na motto w podobnym stylu np: "No Erasmus, party" albo "Erasmus, no party". W kazdym razie, tych ktorzy mieli przyjemnosc obejrzec dokument z zeszlorocznego Erasmusa, pragne uspokoic (lub zaniepokoic), ze tegoroczna wymiana nie wpisuje sie w tradycje z tamtego okresu.

"Tenemos cuatro días de clases y a partir del jueves son las fiestas únicamente" (Mamy cztery dni zajec i od czwartku wlacznie, sie bawimy). Czwartki maja swoja specyfike. Czwartkowy wieczor to czas odprezenia i zabawy, lecz rowniez inwestycji w rozrywke oraz integracje z pozostalymi Erasmusami. Wiekszosc, jesli pozwoli kondycja, zostaje do czasu zamkniecia dyskotek i ok. piatej nad ranem wraca myslac jedynie o tym, aby polozyc sie w wygodnym lozku i przelezec tam caly piatek.

Jednak w moim przypadku, nie jest to takie proste, biorac pod uwage piatkowe zajecia z euskera (nie-wyksztalciuchom przypominam, ze chodzi o jezyk baskisjki). Staram sie z tym zyc, tlumaczac sobie, ze weekend to nie tylko czwartek i ze kiedys sie nadrobi. zaleglosci.

Tak juz wspomnialem, weekend Erasmusa zaczyna sie najpozniej we czwartek po poludniu i trwa do niedzieli wieczor. Jednak nie zawsze konczy sie na dyskotece, gdyz Bilbao i okolice sa miejscem pelnym atrakcji. Praktycznie co tydzien odbywaja sie fiestas del pueblos, pelne baskijskiego folkloru i alkoholu. W ramach odpoczynku mozna udac sie z wizyta do muzeum Gugenheim, muzeum Sztuk Pieknych albo Muzeum Morskiego. W przypadku kompletnego braku pomyslow, zawsze pozostaja bary (srednio po dwa, trzy w kazdej uliczce), tabernas na Casco Viejo (stare miasto), ktore zapelniaja sie momentalnie w weekendy. Wiekszosc barow posiada wlasny telewizor i flage Athletic Bilbao, co naturalnie przyciaga rzesze fanow rojiblancos (jesli sie nie myle, stanowia oni 100% miejscowych kibicow). Wowczas trzeba pogodzic sie z faktem pozostania na zewnatrz baru, co w ciagu ostatniego miesiaca nie stanowilo zadnego problemu. Z czasem jednak jest coraz zimniej i degustacja na swiezym powietrzu jest coraz bardziej klopotliwa.

Dzis na przyklad pada niesamowicie i cale popoludnie zleci na rezerwacji lotow...Popoludnie, jesli dobrze pojdzie.

P.S:

Te wybuchy z palmami to pokaz sztucznych ogni z okazji X-lecia Gugenheima, a nie przejaw aktywnosci ETA. Rowniez ta zielen w szklance to tylko...zwykla mieta.

4 comentarios:

ricardo dijo...

Nieźle!
Pan tam sobie, Panie Piotrowski, miętę w BILBO spokojnie popijasz, a u nasz w kraju WYBORY!
Ricardo pife...

skalnica dijo...

No właśnie, Zima. Głosowałeś?

skalnica dijo...

(Co to za czas jest pod tym moim komentarzem? Przecież jest 21:53...)

Zimek dijo...

to jest czas baskijski :) zawsze poludnie, niezaleznie od pory dnia