lunes, 24 de diciembre de 2007

Feliz Navidad, Zorionak eta urte berri on!

Już w domu od kilka dni. Dziś Wigilia, a potem dwa dni Świąt. Akurat miałem szczęście wrócic na ten wspaniały okres do domu. Dlatego chciałbym w tym miejscu złożyc gorące życzenia wszystkim tym, którzy spędzają Święta Bożego Narodzenia z dala od domu, w szczególności z dala od swojej Rodziny.

Niech radośc i świąteczna atmosfera Was nie opuszczają, a miejscowe odmiany św. Mikołajów niech o Was nie zapomną również! Dlatego poniżej przesyłam Wam katalońskiego "cagatío", który dosłownie...wydala prezenty!

Wesołych Świąt!

sábado, 8 de diciembre de 2007

El postre polaco, czyli placki z jabłkami a la ja

To, że kuchnia to mój drugi dom, człowiek wiedział od zarania dziejów. Tym razem postanowiłem zaprezentowac południowcom moją polską specjalnośc, czyli placki z jabłkami vel racuchy. Niestety, nie mogę zdradzic przepisu, ale mogę go udostępnic za odpowiednią opłatą w walucie europejskiej. Zanim jednak przystąpiliśmy do głównego dania, gospodarze uraczyli nas przystawkami i aperitifem (jakaś tam lasagna, tortilla, piwko i winko) :


Wreszcie przystąpiliśmy do klu programu. Zasada numer jeden i motto wieczoru sine qua non:

Zasada numer dwa, to zrozumiec przepis. Dlatego niezbędna okazała się darmowa lekcja polskiego z włoskim zapisem fonetycznym. Zaczęliśmy od podstaw, ale to dopiero początek:

Zasada numer trzy to odpowiedni podział obowiązków ze względu na płec :)



Tylko unikatowa kombinacja tych trzech zasad oraz synergia nadzwyczajnych umiejętności i praktyki mogła sprawic, że uzyskaliśmy ten niezwykle cudowny efekt. Mniam! :)

Placuszka? :)
P.S - o ile wiem, to obeszło się bez rękoczynów i ofiar zatrucia. też mi niespodzianka :P

viernes, 7 de diciembre de 2007

Miscellanea

Deusto, czyli dzielnica w której aktualnie rezyduję, byc moze nie należy do najbezpieczniejszych w Europie...

...ale jest jedną z cieplejszych w tym sezonie (to zdjęcie nie jest z września, ale z grudnia :)

Co pozwala na odrobinę luksusu przejawianego w suszeniu ubrań na zewnątrz :)

A oto moi sublokatorzy: Xabi z San Sebastian - ogarnia frytki.

oraz Jalil z Sahary Zachodniej - próbuje obierac czosnek i cebule. Mała rzecz, a cieszy :)

A oto moje miejsce pozorowanej pracy. Od lewej u góry: Lampa z niebieską żarówką, pocztówka z Gibralataru, kabel z netem, laptok, dwie książki (ta żółta to Berger i Luckmann - idole młodych socjologów) i jakieś smiecie.