martes, 30 de octubre de 2007

Donosti




Ha! Juz widze, jak wszyscy zagladaja do atlasu w poszukiwaniu tytulowego miasta i...i co? Moze jednak latwiej bedzie znalezc na polnocnym wybrzezu miejscowosc o nazwie San Sebastian :)

Wreszcie. Od ponad miesiaca wybieralismy sie, jak te sojki za morze, nad morze w San Sebastian. Tym razem jednak ciezko bylo znalezc wymowke (nie bylo fiesty w soboty, a w niedziele od rana swiecilo mocne slonce). Ledwie opusciwszy cieple posciele, pomaszerowalismy na dworzec i w 1,5h znalezlismy sie w centrum stolicy prowincji Gipuzkoa.

San Sebastian to miasto nie tylko turystyczne, ale rowniez niezwykle usportowione. Ludzie uprawiaja tu rozne sporty, najczesciej downhill polaczony z odpoczynkiem na kamienistym brzegu rzeki. Oto dowody:













A zupelnie powaznie, to San Sebastian jest przepieknym miastem. Nie bede sie upieral, ze Bilbao jest piekniejsze, zreszta chyba wszyscy co widzieli zgodziliby sie ze mna w stu procentach. Miasto jest bardziej tradycyjnie architektonicznie, jest mnostwo barow oferujacych owoce morza na kazdym kroku, no i oczywiscie plaza znajduje sie nie godzine drogi od centrum miasta, ale jakies 10-15 minut na piechote. Szkoda, ze nie bylo tutaj zadnej wymiany...Oczywiscie nie widzielismy wszystkiego, ale na mnie SS zrobil ogromne wrazenie i potrafil zaskakiwac na kazdym kroku. Byc moze to efekt swietnej pogody i znakomitego towarzystwa, ale nie sadze, zeby mozna by bylo tutaj sie nudzic na dluzsza mete. Zapraszam do krotkiej fotorelacji:







lunes, 29 de octubre de 2007

Arrigorriaga












Po hiszpańsku w wolnym tłumaczeniu oznacza miejsce pokryte krwia. Nie ma jednak powodow do niepokoju. Dzis w miejscu dawnych bitew, ktore pochlonely mnostwo ofiar roznej narodowosci, stoi niewielkie, ciche miasteczko w niczym nie przypominajace dawnych mrocznych czasow.

Dlaczego wlasnie Arrigorriaga? Powod byl bardzo prosty, znajoma z kursu podrzucila mi adres http://www.elsecretodelaspiedrasrojas.com gdy zapytalem ja, jak spedzila jeden z weekendow. Arrigorriaga, oczywiscie bardzo znana ze wzgledu na swoje walory historyczne, dzis jest jednym z typowych przejawow hiszpanskiej(baskijskiej?) turystyki -uczy, bawi i dostarcza pozytywnych emocji, nawet jesli dzien wczesniej zwiedzilismy spektakularna Barcelone, Madryt czy inne atrakcyjne miejsca.

Jedynym poniesionym kosztem w Arrigorriaga byl bilet na pociag w obie strony, ktory w niecaly kwadrans teleportuje Cie z Bilbao. Nastepny kwadrans spedzasz na spacerku do centrum turystyki, gdzie pytasz o la visita del secreto de las piedras rojas (wycieczke na temat tajemnicy czerwonych (rudych-nomenomen) skal). Mily pan natychmiast wyposaza Cie w audioguía (audio-przewodnik) oraz...komiks. Wskazuje, ze trzeba patrzec na pod nogi i byc czujnym wypatrujac wskazowek, bowiem wycieczka jest w wiekszosci przypadkow indywidualna. Nastepne poltorej godziny spedzasz na jednoczesnym sluchaniu fantastycznych historii, czytaniu komiksu i zwiedzaniu symbolicznych miejsc w Arrigorriaga. Nie bede wdawal sie w szczegoly, bo sa one dostepne w...moim pokoju oraz na stronie wycieczki.

W nagrode za wytrwanie w marszrucie, miasto zaprasza Cie na un pintxo z wybranym napitkiem w jednym z kilkunastu barow w okolicy. Oczywiscie wszystko all incluido :)

"Usmiechnij sie, jestes w Kraju Baskow" :)

sábado, 27 de octubre de 2007

nie ma to jak hiszpańska kuchnia


Ci, ktorzy wiedza co nieco o tutejszych cenach i o skromnych stypendium, które w zasadzie starcza na mieszkanie i komunikacje, z pewnością wyczuja ironie zawarta w tytule :)

Faktycznie nie jest tak zle, ale jesli chodzi o baskijskie, albo hiszpanskie przysmaki to trzeba bedzie poczekac na kolejna rate stypy, albo na pozostale zrodla dofinansowania.

Mimo przeciwnosci losu (tutaj nie uzywa sie czajnika do parzenia herbaty, ktorej zreszta nikt nie pija), staram sie trzymac idealow polskiej kuchni: duzo-zdrowo-tlusto i tanio :).

Do codziennych "przysmakow szefa kuchni" mozna zaliczyc m.in:

  • spaghetti z serem i bolognese
  • smazone ziemniaki, w wersji frytki rowniez
  • tortille z ziemniakami i cebula
  • omlet na 1000 sposobow (w tym, po palestynsku)
  • ryz ze wszystkim (najczesciej ze smazona papryka, pomidorami, cebula)
  • filety z kurczaka i ryby
  • zupki z proszku Knorra :)
Szczegolowe przepisy przesylam na zyczenie tym, ktorzy pragna zrzuci 5 kg w miesiac :)

Na szczescie na uniwerku mozna dostac wypasiona bulke za ok. 2,5 euro, jak rowniez zamowic obiad (dwa posilki+deser+napoj np. winny) za piatke. Za eurowke dostaniesz kanapke z automatu, wiec ogolnie mozna jakos przezyc.

viernes, 26 de octubre de 2007

Ludzie :)





























Wreszcie troche zycia wrzucilem.

Euskal Herria



te
Sytuacja w Kraju Baskow jest zbyt skomplikowana, zeby moc ja strescic w kilku zdaniach. Sami Baskowie przyznaja, ze nie do konca rozumieja co sie tutaj dzieje, mozecie zatem sobie wyobrazic obcokrajowca z Polski, ktoremu przychodzi skomentowac tutejsza sytacje. Jedni mowia wskazuja na wplyw historii i epoki Franco, inni podkreslaja aktualne dzialania rzadu, aresztowania czlonkow Batasuny, rewitalizacje baskijskiej kultury w ostatnich latach.

Jedno jest pewne: to, co dociera do Polski z hiszpanskich mediow nie daje pelnego obrazu relacji miedzy Krajem Baskow, a hiszpanskim rzadem. Co moze myslec dosc dobrze wyksztalcony Polak, gdy slyszy Kraj Baskow? Oczywiscie najpierw wymienia ETA, terroryzm, separacja, ewentualnie Guggenheim, Athletic Bilbao...yo qué sé. Efekt jest taki, ze Baskowie nie maja latwego zycia np. w Madrycie czy w innych rejonach Polwyspu, nawet jesli sa Bogu ducha winni. Wytykaja ich palcami: "o, terrorysta; o, chce wysadzic w powietrze nasz kraj" etc.

Tymczasem ETA wcale nie ma tak duzego poparcia, mozna by rzec jakies 5%. Fakt, ze Baskowie, zwlaszcza mlodzi maja silne poczucie wlasnej tozsamosci i odrebnosci, ale walka o poszerzenie autonomii nie zawsze oznacza wysadzanie samochodow lub porywanie wysokich funkcjonariuszy panstwa. Najczestszymi przejawami walki w imie zachowania wlasnej tozsamosci sa liczne manifestacje, akcje protestacyjne, organizowanie lokalnych festiwali czy wspolne kibicowanie Athletic Bilbao.

Ja sam jestem prawie Baskiejm :) Mam konto w BBK, internet w Euskaltel, chodze na zajecia z euskera w Uniwersytecie Kraju Baskow. Do pelni szczescia brakuje mi jeszcze szalika rojiblancos, heh.

Gernika







Brawa dla naszego uniwerku! 24 pazdziernika uplynal pod znakiem turystycznej integracji roznych programow w ramach la Universidad del Pais Vasco. Co prawda wszyscy juz byli wczesniej dobrze zintegrowani, a niektorzy wczesniej zdazyli odwiedzic slyna Gernike, jednak zdecydowanie nalezy pochwalic organizatorow za spore przedsiewziecia. Mi osobiscie, procz historycznej strawy najbardziej przypadl do gustu kilkudaniowy obiad z deserem i winem :). Zapraszam do krotkiej foto relacji na ten wlasnie temat.

martes, 23 de octubre de 2007

"No Erasmus, no party"





To niezupelnie tak. Rownie dobrze mozna by znalezc przyklady na motto w podobnym stylu np: "No Erasmus, party" albo "Erasmus, no party". W kazdym razie, tych ktorzy mieli przyjemnosc obejrzec dokument z zeszlorocznego Erasmusa, pragne uspokoic (lub zaniepokoic), ze tegoroczna wymiana nie wpisuje sie w tradycje z tamtego okresu.

"Tenemos cuatro días de clases y a partir del jueves son las fiestas únicamente" (Mamy cztery dni zajec i od czwartku wlacznie, sie bawimy). Czwartki maja swoja specyfike. Czwartkowy wieczor to czas odprezenia i zabawy, lecz rowniez inwestycji w rozrywke oraz integracje z pozostalymi Erasmusami. Wiekszosc, jesli pozwoli kondycja, zostaje do czasu zamkniecia dyskotek i ok. piatej nad ranem wraca myslac jedynie o tym, aby polozyc sie w wygodnym lozku i przelezec tam caly piatek.

Jednak w moim przypadku, nie jest to takie proste, biorac pod uwage piatkowe zajecia z euskera (nie-wyksztalciuchom przypominam, ze chodzi o jezyk baskisjki). Staram sie z tym zyc, tlumaczac sobie, ze weekend to nie tylko czwartek i ze kiedys sie nadrobi. zaleglosci.

Tak juz wspomnialem, weekend Erasmusa zaczyna sie najpozniej we czwartek po poludniu i trwa do niedzieli wieczor. Jednak nie zawsze konczy sie na dyskotece, gdyz Bilbao i okolice sa miejscem pelnym atrakcji. Praktycznie co tydzien odbywaja sie fiestas del pueblos, pelne baskijskiego folkloru i alkoholu. W ramach odpoczynku mozna udac sie z wizyta do muzeum Gugenheim, muzeum Sztuk Pieknych albo Muzeum Morskiego. W przypadku kompletnego braku pomyslow, zawsze pozostaja bary (srednio po dwa, trzy w kazdej uliczce), tabernas na Casco Viejo (stare miasto), ktore zapelniaja sie momentalnie w weekendy. Wiekszosc barow posiada wlasny telewizor i flage Athletic Bilbao, co naturalnie przyciaga rzesze fanow rojiblancos (jesli sie nie myle, stanowia oni 100% miejscowych kibicow). Wowczas trzeba pogodzic sie z faktem pozostania na zewnatrz baru, co w ciagu ostatniego miesiaca nie stanowilo zadnego problemu. Z czasem jednak jest coraz zimniej i degustacja na swiezym powietrzu jest coraz bardziej klopotliwa.

Dzis na przyklad pada niesamowicie i cale popoludnie zleci na rezerwacji lotow...Popoludnie, jesli dobrze pojdzie.

P.S:

Te wybuchy z palmami to pokaz sztucznych ogni z okazji X-lecia Gugenheima, a nie przejaw aktywnosci ETA. Rowniez ta zielen w szklance to tylko...zwykla mieta.

lunes, 15 de octubre de 2007

Bilbao rządzi

Aupa!

Tytuł mówi tym razem nie o samym mieście, lecz o naszym profesorze od baskijskiego (el euskara) - Xabim Bilbao, ktory mimo swieta narodowego 12 października postanowił zorganizowac dodatkowe zajecia z języka. Gdyby to była jakaś Estadistica III albo inna Sociología de Algo, to przez mysl by mi nie przeszlo, aby wyrwac sie z lozka. Jednak baskijski to baskijski. I tym razem nie byle gdzie, bo w jednej z typowych miejscowych tabern na Casco Viejo (stare miasto). W ciagu kilku godzin uczylismy sie przydatnych zwrotow niezbednych do poruszania sie po baskijskiej knajpie; jak zamowic piwo, wino, spytac sie o cene, rachunek i...o toalete na samym koncu. Nastepnie kazdy z nas przeszedl praktyczny kurs przy barze, zamawiajac odpowiedni trunek. Na samym koncu nietypowej lekcji okazalo sie jednak, ze wszystko jest ya pagado (juz zaplacone). Ciekawe, czy kolejna fiesta przypada w piatek...mam nadzieje, ze tak ;)

Na razie umiem niewiele po baskijsku, ale:

Aupa! Zer moduz? Oso ondo?
Ni Piotr naiz eta varsoviarra naiz. Eta zu, nongoa zara?
Ni soziologiako ikaslea naiz.
Agur!

;) prawda, ze niepodobne za bardzo do niczego?

(no dobra, tak naprawde umiem wiecej, ale nie bede szpanowac)

jueves, 11 de octubre de 2007

errata











mialo byc "zamaszyste" a nie "zaszyste" :)








miércoles, 10 de octubre de 2007

zaszyste Bilbao







Zamachy zdarzaja sie wszedzie, rowniez tu. Oczywiscie nie ma sie z czego smiac. Z drugiej strony, pomimo niepokojacych wiesci w mediach an temat wybuchow w Bilbao, nie ma powodow do obaw. Walki uliczne nie sa tak czeste, jak przypuszczalem, a jesli juz jakas sie zdarzy, to nie jest wymierzona w obcjokrajowcow, w tym rowniez studentow z Polski. Poki co, jestem caly i zdrowy. Jedyne co mi tu przeszkadza, to nieustanny glod ;), ale to chyba kwestia zmiany klimatu. Oprocz dwudaniowych obiadow i deseru, brakuje tu rowniez sensownych trunkow z pianka i bez.






Na pocieszenie wrzucam kilka nowych starych zdjec.

miércoles, 3 de octubre de 2007

troche fot





























Holeusz, tak jak obiecalem, wrzucam troche fotek z opoznieniem. Na poczatku troche z uniwerku, z miasta, osiedla, z pokoju i z baskijskich imprez.












A jesli chodzi o tlumaczenia, to przykro mi, ale wiekszosci nazw nie rozumiem :D (ale akurat euskera wystepuje nie tylko w castellano ;)