To, że kuchnia to mój drugi dom, człowiek wiedział od zarania dziejów. Tym razem postanowiłem zaprezentowac południowcom moją polską specjalnośc, czyli placki z jabłkami vel racuchy. Niestety, nie mogę zdradzic przepisu, ale mogę go udostępnic za odpowiednią opłatą w walucie europejskiej. Zanim jednak przystąpiliśmy do głównego dania, gospodarze uraczyli nas przystawkami i aperitifem (jakaś tam lasagna, tortilla, piwko i winko) :


Wreszcie przystąpiliśmy do klu programu. Zasada numer jeden i motto wieczoru sine qua non:

Zasada numer dwa, to zrozumiec przepis. Dlatego niezbędna okazała się darmowa lekcja polskiego z włoskim zapisem fonetycznym. Zaczęliśmy od podstaw, ale to dopiero początek:

Zasada numer trzy to odpowiedni podział obowiązków ze względu na płec :)



Tylko unikatowa kombinacja tych trzech zasad oraz synergia nadzwyczajnych umiejętności i praktyki mogła sprawic, że uzyskaliśmy ten niezwykle cudowny efekt. Mniam! :)

Placuszka? :)
P.S - o ile wiem, to obeszło się bez rękoczynów i ofiar zatrucia. też mi niespodzianka :P